Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Wrocław
Rynek pełen nieboszczyków

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Zostali pogrzebani pod bramą, tak aby przechodnie nie dawali im spokoju nawet po śmierci. Kto im zgotował taki los? Mowa nie o fanatycznych mordercach, lecz o władzach Wrocławia.
Rynek pełen nieboszczyków
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Rynek pełen nieboszczyków
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Rynek pełen nieboszczyków
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Rynek pełen nieboszczyków
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.

Kaźń ofiar rozpoczęła się jednak wcześniej. Nie tylko zginęli potworną śmiercią, lecz dodatkowo odcięto im głowy, posmarowano smołą, zagotowano we wrzątku, a następnie pokazano taką makabrę przechodniom. Ciała z kolei pochowano w bezimiennych mogiłach.

Cóż mogło spowodować taką zbrodnię we Wrocławiu, który według zapewnień przeżywał wtedy swoisty rozkwit gospodarczy? Wszystko zaczęło się od wojny piwnej między radą miejską a kościołem. Nie poszło oczywiście o ustawę wychowania w trzeźwości, lecz o... pieniądze. Otóż rada miejska sprowadzała piwo ze Świdnicy, jednak niepostrzeżenie wyrosła im konkurencja w postaci ludzi biskupa, którzy zajęli się tym samym procederem, lecz nielegalnie. Na nic się zdały skargi rady. W końcu włodarze miasta stracili cierpliwość i zarekwirowali kolejny transport, tak by zmusić biskupa do negocjacji. W odpowiedzi nałożono na Wrocław klątwę. Problem rozwiązał władca w sposób dość radykalny. Wacław IV przybył przyjąć hołd od miasta, jednak uroczystość nie mogła się odbyć z powodu wyżej wymienionej klątwy. Gdy biskup odmówił prośbie króla. Ten wydał rozkaz swojej gwardii splądrować katedrę, rezydencję biskupa i domy zakonne. Tłumy pijanych żołnierzy poubieranych w szaty liturgiczne sprzedawały swoje łupy na ulicach Wrocławia. To jednak nie zmieniło decyzji biskupa. Konflikt zakończył się kompromisem: biskup mógł dostarczać piwo duchownym, a rada miejska zachowała lukratywny monopol na obrót publiczny. Pokazało to niezwykłą siłę rady miejskiej. Zadowolona ze swojego zwycięstwa zwiększała opodatkowanie, co z kolei nie podobało się rzemieślnikom, od których żądano pieniędzy, lecz nie umożliwiano współdecydowania o przyszłości miasta. Nałożył się na to również niezadowolenie niższych warstw społecznych Wrocławia, identyfikujących się z Polską, ze sprawowania władzy przez niemieckie rody patrycjuszowskie.

Wtedy się zaczęło... Małe bunty tliły się od 1406 roku. Jednak swoista eksplozja nastąpiła w 1418. Rzemieślnicy, głównie rzeźnicy i sukiennicy pod wodzą bednarza Jakoba Kreuzberga, zebrali się w kościele św. Klemensa na Nowym Świecie, w którym awansem oczyszczono ich z grzechów. Do rzeszy buntowników dołączyły cechy bednarzy, piwowarów i szewców. Gniewni wtargnęli do ratusza podczas obrad rady. Burmistrza i sześciu rannych ścięto wtenczas ceremonialnym mieczem Karela IV (Karola Luksemburczyka), który był darem od cesarza. Niektórzy urzędnicy zostali wyrzuceni przez okna ratusza na piki trzymane przez buntowników. Stąd wydarzenie to nosi nazwę defenestracja wrocławska. W zamieszaniu wyparowały również cenne przedmioty i dokumenty. Porządek udało się przywrócić dopiero po 5 dniach, a do nowej rady wybrano przedstawicieli cechów. Jednak cesarz nie chciał tak łatwo „odpuścić” buntownikom. Gdy przybył do miasta w 1420 roku, nakazał egzekucję przywódców buntu. Oskarżał ich bowiem o nielojalność wobec władcy i władzy. Na ścięcie skazano trzydzieści osób. Drugie tyle zostało dożywotnio wygnanych z Wrocławia. Z obawy przed tłumem niezadowolonych mieszczan zamknął wszystkie ulic prowadzące na szafot, czyli rynek. W czasie męczarni władca podziwiał „nieustraszoność” skazańców oraz ich dzielną i nieugiętą postawę. Wtedy właśnie głowy buntowników trafiły do wrzątku, posmarowano je smołą i wstawiono na pikach na miejskich murach. Ciała pochowano w bezimiennych grobach na cmentarzu św. Elżbiety. - Najprawdopodobniej spoczęli pod bramą, która teraz łączy Jasia i Małgosię tak, by przechodnie swoimi krokami nie dali im spokoju, nawet wiecznego – powiedział przewodnik z wrocławskiego oddziału PTTK.


aw



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Sobota 18 maja 2024
Imieniny
Alicji, Edwina, Eryka

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl